Fotografia w kinie
W tym roku wśród kilkunastu filmów, które obejrzałam, chciałaby polecić Ci kilka, niezwykłych pod względem wizualnym (choć nie tylko). Duński obraz „Lucyfer” rozważający problem dobra i zła, został nakręcony specjalnie zbudowanym aparatem tondoskopem, przypominającym „rybie oko”, co nadaje mistycznego charakteru opowiadanej historii, a kołowe kadry pozwalają „wyciąć” wydarzenia z codzienności.
Litewski „Bilet do Tadż Mahal” nakręcony został w tonacji ciemnej sepii, wpadającej w czerwień zmieszaną z brązem, co sprawia, że opowiadana historia (prześladowania Litwinów w 1946 roku) wydają się jakby odrealnione, a jej bohater na próżnio próbuje uciec w inny świat, do słynnego mauzoleum w Indiach, aż wreszcie popada w obłęd.
„Być może życie” to film irańskiej reżyserki,, stanowiący wymianę wideolistów między nią z irlandzkim krytykiem, dotyczącą różnych tematów: życiu, sztuce, podróżach, pamięci czy nagości. Słuchając niezwykłych zwierzeń można podziwiać piękne zdjęcia zarówno bohaterów opowieści, jak i miejsc, w których bywają lub które są im bliskie.
„Pełzający ogród” to rodzaj filmu dokumentalnego, poświeconego śluzoroślom, które kiedyś uważane były za grzyby, teraz bliżej im do prostych form zwierzęcych. Można je znaleźć w lesie i wykorzystać do wielu celów, ponieważ dysponują możliwością poruszania się i prostą inteligencją. Te żelatynowe bąbelki, rosochate pnącza i bulwy na niby nóżkach są pięknie sfotografowane, a nawet nagrane, ponieważ w czasie poruszania się wydają różne dźwięki.
Mam nad0zieję, że przynajmniej niektóre z tych filmów będzie można zobaczyć w kinie jesienią. Naprawdę są niezwykłe!