Jednooki król
W tym roku w ramach Przeglądu Kina Hiszpańskiego zaproponowano nam we Wrocławiu aż 12 filmów, ale nie wybrałam się na żaden, ponieważ nie zainteresowała mnie ich tematyka. Przeważały horrory, były także filmy o umieraniu bliskich oraz o pierwszej miłości.
Za to nie mogę zapomnieć filmu, który obejrzałam na Cinemax (będzie powtarzany). „Jednooki król” (El rey tuerto) ma formę sztuki teatralnej. Akcja toczy się w mieszkaniu pary młodych ludzi: ona jest bezrobotną, niewykształconą młodą kobietą, a jej mąż - policjantem, który bierze udział w tłumieniu antyrządowych demonstracji i ma już na sumieniu wybicie oka dwóm ludziom. Pewnego dnia odwiedza ich przyjaciółka żony wraz z mężem, który okazuje się być jedną z ofiar brutalnego policjanta. Spokojna początkowo rozmowa przemienia się w awanturę, a później akcja całkowicie nas zaskakuje. Okaleczony mężczyzna nie mści się na policjancie, lecz mu pomaga.
Film jest niezwykle poruszający, z zaskakującą puentą. Warto go obejrzeć, zwłaszcza teraz, gdy u nas coraz częściej dochodzi do ulicznych protestów, a nikt nie wie, co się jeszcze może zdarzyć. Film może stanowić pewnego rodzaju ostrzeżenie dla nas wszystkich.
Reżyser Marc Crehuet w 2017 roku był nominowany do nagrody Goyi za debiut. Szkoda, że jej nie dostał.