Dziś w pierwszym dniu roku akademickiego definitywnie skończyły się wakacje. Właśnie przeczytałam, że w Hiszpanii – tam nadal jest ciepło - trwa moda na „balkoning”, czyli skoki z balkonu hotelowego wprost do basenu. Tej ryzykownej zabawie oddają się turyści, którym nadmiar alkoholu nie pozwala myśleć. Ofiar jest już kilkadziesiąt, ostatnia to 25-letni Hiszpan, który skoczył z siódmego piętra. Koledzy skoczków nagrywają to telefonem komórkowym i umieszczają w sieci, dzięki czemu ofiara zdobywa pośmiertną, krótkotrwałą sławę.
Co postanowiły zrobić dyrekcje hoteli? Przygotować ostrzegawcze ulotki, w których grożą grzywną. To chyba za mało.
Nasunęły mi się dwie refleksje:
- Na głupotę ludzką nie ma lekarstwa; pamiętam że przed laty ulubioną zabawą młodzieży z Madrytu było jeżdżenie pod prąd autostradą (po wyjściu z dyskoteki). Ofiar było mnóstwo. Ale jak to moda, na szczęście szybko minęła.
- Nasze media prawie wyłącznie podają informacje nt. Hiszpanii typu: „zginął”, „ukradli”, „porwał”. Czemu tak rzadko piszą ”odkrył”, „wynalazł”, „osiągnęli”, a mają się czym Hiszpanie pochwalić.
Obok zdjęcie hotelu na Goa (Indie): tam nie da się tak bawić, bo budynki są za daleko od basenu.