Victoria Hislop napisała kilka powieści, biorąc za każdym razem za podstawę historię danego kraju. Akcja pierwszej pt. „Powrót” toczy się w Hiszpanii w latach wojny domowej (1936-39), ale także współcześnie w Wielkiej Brytanii. Ten sam zabieg zastosowała przy pisaniu kolejnych powieści: „Wyspa” (Kreta), „Nić” (Saloniki) i „Z widokiem na wschód słońca” (Cypr). I w tej kolejności bym je oceniała, od najlepszej do najsłabszej.
Na początku wydaje się, że bohaterką będzie młoda Angielka, która wyjeżdża do Andaluzji nauczyć się flamenco. Tam odkrywa, że wybitną tancerką flamenco była jej matka, która w czasie wojny domowej znalazła się w Anglii i tam wyszła za mąż. Zainteresowana przeszłością swej matki poznaje przy okazji najnowszą historię jej ojczyzny. Rodzina Mercedes jest przykładem różnych losów Hiszpanów, którym przyszło żyć w czasie wojny domowej i to stanowi główną treść powieści: dwaj jej bracia zostają aresztowani, a trzeci skrytobójczo zabity. Mercedes wyrusza na poszukiwanie ukochanego, który zaginął; przemierza cały kraj, aż dociera do Bilbao, skąd z grupą dzieci, uchodźców z części republikańskiej, wyjeżdża do Anglii.
Od lat interesują się tematem hiszpańskiej wojny domowej, znam dużo opracowań na ten temat, dlatego z uznaniem czytałam te części powieści, w których opisywane są szczegóły walk na froncie czy warunki, jakie panowały przy budowie Doliny Poległych pod Madrytem. Doceniam dużą wiedzę pisarki, jej rzetelność i realizm opisywanych wydarzeń. Ale męczyły mnie szczegółowe opisy np. jak się tańczy flamenco (2-3 strony).
Polecam tę powieść osobom zainteresowanym Hiszpanią i jej najsłynniejszym tańcem. Jednak kolejne książki coraz bardziej mnie nudziły, podobne odczucia miały przy czytaniu moje znajome. Zbyt dużo szczegółów, przesadna analiza uczyć i pewnego rodzaju egzaltacja to wszystko mnie nie porusza, lecz męczy i irytuje. Mimo to jej powieści sprzedawane są w milionach egzemplarzy. Cóż, już starożytni mawiali „De gustibus non est disputandum” (O gustach się nie dyskutuje).