Po raz pierwszy w życiu miałam okazję być na odłowach karpia w Miliczu. Ta wielka impreza odbywa się co roku na początku października, a przybywają na nią ludzie z całej Polski, a nawet z zagranicy (spotkałam tam kilka Hiszpanek i Niemkę z organizacji ekologicznych).
Po spuszczeniu części wody z jednego stawu, ok. godz. 15 rybacy zarzucili sieć, a potem ciągnęli ją do brzegu, gdzie czekały tłumy chętnych wrażeń oraz świeżej ryby. Karpie wcale nie chciały iść na patelnię, więc próbowały wyskoczyć z sieci, a potem walczyły na specjalnym stole, by nie dać się zważyć. Ale taki już los ryby. Na brzegu ustawiono stoiska z rybami i pamiątkami oraz alkoholem, grała orkiestra ludowa, a ludzie objadali się pysznym karpiem lub szczupakiem. Impreza zakończyła się ok. g.19.
Nad stawem było mnóstwo ludzi z aparatami, ale warunki do zdjęć nie były dobre, bo rybacy stali pod światło, a było bardzo słonecznie. Mimo to udało mi się zrobić kilka ciekawych fotografii, nie tylko karpi, lecz także innych stworzeń np. ważek i koni.