Sławny, ale nieznany
Wczoraj byłam w Domku Romańskim (pl. Bpa Nankiera 8) na naprawdę ciekawej wystawie fotografii Władysława Marynowicza, polskiego fotografa, żołnierza armii Andersa, który po II wolnie pozostał w Anglii. Zupełnie przypadkowo zainteresował się fotografią, a z czasem stał się jednym z najbardziej cenionych artystów na świecie i otrzymał wiele nagród. Jest także autorem bestsellera „Photography as an form”.
Władysław Marynowicz fotografował głownie ludzi , zwierzęta i martwą naturę, stosując różne techniki np. solaryzację, izohelię czy fotomontaż. Udało mu się osiągać niespotykane wcześniej efekty. Patrząc na jego niezwykłe prace pomyślałam, że musiał włożyć w to bardzo dużo wysiłku i poświęcić wiele godzin pracy. A my, którzy teraz zajmujemy się fotografią, mamy ułatwienia, których nie umiemy docenić. Możemy korzystać z różnych programów tj. Photoshop, by uzyskać takie same efekty. Przy okazji powiem, że rzadko z niego korzystam, wolę prostszy i bezpłatny Photoscape. Bardzo łatwo się go instaluje, a efekty, które można dzięki niemu osiągnąć są bardzo zbliżone; nie można tylko robić fotomontaży, ale to już wyższa szkoła jazdy
Obok: Moje zdjęcie w stylu Marynowicza.