Kilka dni temu na kanale Planete+ wyświetlono film "Robert Doisneau. Nic dodać, nic ująć", prawdopodobnie powtórzą go za jakiś czas.
Jest to godzinna opowieść samego fotografa ilustrowana jego zdjęciami, myślę, że obejrzeliśmy około 400-500 zdjęć. Część z nich można zobaczyć w Google'u, aby mieć pojęcie o jego sztuce.
Spodobało mi się, co powiedział: "Czasem chodziłem po ulicach Paryża cały dzień i zrobiłem tylko 1-2 zdjęcia". No właśnie, mało, ale ciekawie! Powinniśmy pójść w jego ślady i nie robić setek niepotrzebnych zdjęć.
W stylu jego prace przypominają Cartiera Bressona , czyli taki rodzaj fotografii ulicznej, który najbardziej mnie pociąga: ludzie, zaskakujące sytuacje... A ostatnio dużo się dzieje na ulicach Wrocławia:)