Pierwsza to „Wrocław magiczny” Bogdana Konopki, uznanego w świecie fotografa, porównywanego do Eugene’a Atgeta. Na wystawie było kilkadziesiąt zdjęć naszego miasta z lat 70., 80. … oraz kilka z 2012. I te ostatnie podobały mi się, w przeciwieństwie do pozostałych, na których były szare, puste ulice, zniszczone samochody i rozpadające się budynki. Mówi się, że brzydota jest fotogeniczna, ale chyba nie w tym przypadku.
Druga wystawa to zdjęcia sportowe wielokrotnie nagradzanego fotoreportera „Gazety Wyborczej” Kuby Atysa . Myślałam, że to będą nudne portrety różnych sportowców, a to były zaskakujące ujęcia medalistów z wielu dziedzin, w tym mało mi znanych jak narciarstwo akrobatyczne (na zdjęciu obok). Jestem zachwycona ujęciem tematu, kadrowaniem i wykorzystaniem światła. Jaka szkoda, że trzeba mieć też super sprzęt, by robić takie zdjęcia.
Bo chociaż wiadomo, że to fotograf, a nie aparat robi zdjęcia, czasem jednak bez dobrego obiektywu nic nie da się osiągnąć.