Jej tytuł jest dość przewrotny „Chińczyk na wynos” i kojarzy się chyba jednoznacznie z jedzeniem. Natomiast oryginalny tytuł to „Un cuento chino” i opiera się na grze słów.
Po hiszpańsku może to oznaczać chińskie opowiadanie lub … kłamstwo, zmyśloną historię.
I nie bez powodu taki jest tytuł: główny bohater Roberto zbiera artykuły prasowe, przedstawiające niezwykłe wydarzenia i sam, w pewnym sensie, staje ofiarą jednego z takich dziwnych przypadków. Oczywiście, jak to w komedii, wszystko kończy się dobrze.
Oprócz głównego wątku z Chińczykiem przygarniętym przez Roberta, jest drugi, romansowy z Mari, z którą bohater miał kiedyś romans, ale teraz nie chce do tego wracać.
Ricardo Darín świetnie gra 50-letniego mizantropa, a ja z przyjemnością obserwowałam nie tylko jego grę , ale także wsłuchiwałam w argentyński akcent bohaterów.