W pogoni za zorzą polarną
Niedawno wróciłam z Tromso, które leży 350 km na północ od Koła Podbiegunowego. Dlaczego pojechałam tak daleko i to w zimie? W tym roku jest największa aktywność Słońca, czyli możliwość obejrzenia zorzy polarnej, a Tromso ma najlepszy do tego klimat: jest tam sucho i niebo rzadko jest zachmurzone. Zorzę można oglądać od grudnia do marca, jeśli ma się szczęście. Po 3 tygodniach bez zorzy pojawiła się właśnie tego wieczoru, gdy na nią czekaliśmy! Przez 2 godziny obserwowaliśmy niezwykły spektakl na rozgwieżdżonym niebie: zielonkawe smugi tworzyły przepiękne, stale zmieniające się wzory.
Poza tym okolice Tromso i Harstad są niezwykle malownicze: na tle błękitnego nieba wznoszą się potężne ośnieżone góry , na ich zboczach stoją kolorowe domki, a u ich podnóża znajdują się małe porty z jachtami, na morzu, które nigdy nie zamarza. Jest to wspaniałe miejsce dla miłośników fotografii.
W czasie pobytu warto także wziąć udział w kuligu, gdzie sanie ciągną przyjazne pieski rasy Alaska husky lub odwiedzić szałas Samów, posłuchać ich ludowych pieśni i zjeść zupę z renifera.
Co mnie najbardziej zaskoczyło w Tromso? Upał w hotelu! Na wycieczki zaś dostaje się specjalne ciepłe kombinezony i buty. Mróz pod biegunem nie jest wcale taki groźny:)